"Kreml próbuje uzyskać kontrolę nad wagnerowcami"
Analitycy amerykańskiego think tanku Instytut Studiów nad Wojną (ISW) podkreślają, że Kijów już zyskuje na czerwcowy, nieudanym buncie szefa Grupy Wagnera Jewgienija Prigożyna przeciwko prezydentowi Władimirowi Putinowi.
Jak bowiem wskazują eksperci, najemnicy z Grupy Wagnera prawdopodobnie nie wezmą udziału w odpieraniu ukraińskiej kontrofensywy przeciwko Rosjanom, a ich brak na froncie obniży zdolność bojową całej armii agresora.
"Kreml próbuje uzyskać kontrolę nad wagnerowcami i zlikwidować quasi-niezależny status tej formacji, o czym świadczą ostatnie doniesienia o prawdopodobnym wycofywaniu przynajmniej części bojowników z Republiki Środkowoafrykańskiej i Syrii po odmowie podpisania przez nich kontraktów z ministerstwem obrony. Ponadto odwrót wagnerowców spod Bachmutu w Donbasie już umożliwił ukraińskiej armii przeprowadzenie tam skutecznych lokalnych ofensyw" – podano w nowym raporcie ISW.
Bunt w Rosji. Grupa Wagnera wstrzymała marsz na Moskwę
24 czerwca Jewgienij Prigożyn ogłosił, że wydał rozkaz zawrócenia oddziałów wagnerowców zmierzających do Moskwy i zajmujących obiekty strategiczne w Rostowie nad Donem do ich baz. Decyzję uzasadnił koniecznością niedopuszczenia do "przelania rosyjskiej krwi".
Do ugody miał się przyczynić dyktator Białorusi Aleksandr Łukaszenka, który działając w porozumieniu z rosyjskim prezydentem Władimirem Putinem, przedstawił propozycję deeskalacji napięcia i opcję gwarancji bezpieczeństwa dla oddziałów Wagnera.
Do chwili rozkazu o powrocie do baz najemnicy bez przeszkód zbliżyli się do Moskwy na dystans ok. 200 km, nie napotykając większego oporu ze strony regularnej armii i sił bezpieczeństwa. Liczebność sił, którymi dysponował Prigożyn, szacuje się na 25 tys. ludzi. Kolumny zmierzające do Moskwy liczyły jednak maksymalnie 4 tys. W czasie buntu wagnerowcy zestrzelili kilka samolotów armii rosyjskiej, zabijając kilkunastu pilotów.
Putin w wystąpieniu skierowanym do narodu nazwał Prigożyna "zdrajcą" i porównał jego działania do "ciosu w plecy", podobnego do tego, jaki otrzymał carat w 1917 r.